bannerbanner
Księzycowy Taniec
Księzycowy Taniec

Полная версия

Настройки чтения
Размер шрифта
Высота строк
Поля
На страницу:
2 из 4

Nie zaprzątał sobie głowy tym, by wyperswadować to Krukowi – jego działania doskonale wpisywały się w jego plany upadku rodziny Malachiego. Po co miałby chronić zmiennokształtnych przed Krukiem? Mógł co najwyżej powiedzieć chłopcu, że nie musi zabijać ludzi, by się posilić. W ogóle nie musi niczego niszczyć, jeżeli nie chce. To nie była jego wina, że Kruk zamiast tego wybrał zadawanie śmierci.

Jedynie przy pierwszym zabójstwie Kruka Kane interweniował. Złapał chłopaka zanim ten zostawił ciało z wyraźnymi znakami zrobionymi przez wampira na widoku ludzi. Tuszowanie tego sekretu było nierozerwalnie związane z przeżyciem – zapomniał o tym powiedzieć Krukowi. Kane pokazał mu potem jak przeciąć znaki po kłach tak, by wszystko wyglądało na zwykłe, sadystyczne morderstwo.

Kruk zwykł zostawiać swoje ofiary niedaleko Księżycowego Tańca, tak, aby władze mogły je znaleźć. Było to idealnie zaplanowane. Większość wampirów była zła – cecha wrodzona. Kane spędził więc większość swojego nieumarłego życia w pobliżu morderców. Oglądanie tego, jak ten chłopiec zabija było więc naturalne dla niego.

Jeżeli Syn by nie spał i widział ten zabójczy szał, z pewnością uratowałby świat zabijając Kruka lub wysyłając go do grobu. Po tym, jak Kane sam doświadczył tej kary, sam wybrałby szybką śmierć.

Przed swoim wygnaniem przyjaźnił się z jednym wampirem… Michaelem. Trzymali się razem dłużej niż oboje mogli spamiętać – albo chociaż chcieli pamiętać. Oboje otrzymali w prezencie krwawe kamienie ponieważ zachowali dusze… oni i brat Michaela, Damon.

Michael był dobrym człowiekiem… nadal po stronie aniołów, jak to się mówi. Ale pocztą pantoflową usłyszał, że Damon wykształcił u siebie ciemną stronę i odwrócił się od brata. Może złoży Damonowi małą wizytę kiedy już skończy tutaj i nauczy go manier. Kane zastanawiał się nad nagłą rywalizacją pomiędzy braćmi – Michael zawsze kochał brata… ale wszystko się zmienia.

Kane nie chciał, by Michael dostrzegł zło, które rozpełzło się w nim po pobycie w grobie. Spędził trochę czasu obserwując Michaela z dystansu. Wiedział, że Michael i najstarszy syn jaguara, Warren, są teraz przyjaciółmi… tak jak kiedyś on i Malachi.

Zmiennokształtni byli zdrajcami, a Michael będzie się musiał o tym dowiedzieć. Usuwając ich z drogi, zrobi Michaelowi ostatnią przysługę – ze względu na stare, dobre czasy.

Kane podniósł rękę i dotknął kolczyka z krwawym kamieniem. Wiedział, że to on zawsze powstrzymywał go przed zabijaniem ludzi. Jeśli jego dusza byłaby naprawdę zła, magia krwawego kamienia nie działałaby. Często zastanawiał się, jak Malachi mógł przegapić ten prosty fakt… Dowód jego niewinności miał zaraz przed swoimi oczami.

Nieważne… Spędził trzydzieści lat w więzieniu za coś, czego nie zrobił. „W zamian rozpętam tu piekło, przyjaciele.”

* * *

“Telemarketer?” zapytał Chad, próbując ukryć złośliwy uśmieszek podczas gdy jego siostra odłożyła telefon tak mocno, że prawie by się odbił od ściany.

Envy kopnęła telefon, aż poleciał w dół korytarza udając, że to głowa jej chłopaka zanim odwróciła się do brata. „Wszyscy jesteście takimi psami czy tylko ci, z którymi się spotykam?”

Chad podniósł w górę ręce udając, że się poddaje. „Według mnie dziewczyny są równie złe. A teraz uspokój się i powiedz starszemu bratu co się stało.”

Envy oparła czoło o zimą ścianę. Nie pozwoliła, by nawet jedna łza spłynęła po jej policzku.. Nie lubiła Trevora na tyle mocno, by po nim płakać i już naprawdę miała dość facetów, którym czegoś brakowało. „Przed chwilą zadzwonił Jason, żeby zaprosić mnie na randkę. Myślał, że znowu jestem wolna, bo wpadł na Trevora w tym nowym klubie. Praktycznie pieprzył się z jakąś dziewczyną na parkiecie.”

Chad potrząsnął głową. Wcale nie było mu żal Trevora jak tylko wpadnie w ręce jego siostry. „To może my też pójdziemy do klubu?” podniósł brew – nie chciałby tego przegapić za nic w świecie.

Envy uśmiechnęła się – podobał jej się ten pomysł.

Chad pokiwał głową i usiadł na skraju sofy. Nacisnął pilot by obejrzeć wiadomości, chociaż wcale nie zwracał na nie uwagi. I tak nie chciał, by spotykała się z Trevorem Wiedział, że facet zachowywał się jak typowy bogaty, amerykański chłopak tylko po to, by wszystkich zmylić. Nie znaczyło to, że podobało mu się to, że okłamywał Envy co do tego, kim naprawdę był Jeżeli Trevor miał zamiar z nią sypiać, musiała przynajmniej wiedzieć kogo pieprzy.

Rozpoczynanie związku od kłamstwa nie było dobrym pomysłem. Jeżeli masz zamiar kłamać, nie wchodź w ogóle w relację. Przydybał Trevora gdy go widział ostatni raz na stacji i powiedział temu agentowi pod przykrywką, żeby powiedział Envy prawdę o tym kim tak naprawdę jest albo trzymał się od niej z daleka. Nie jego wina, że Trevor nie słuchał nikogo oprócz siebie.

Złościła go myśl, że Trevor mógł używać Envy jako przykrywki w swojej pracy w barze. Była barmanką w wielu klubach, a to dawało Trevorowi powód, by chodzić za nią po budynkach zanim je otwierano i zostawać dłużej po zamknięciu. Dzięki temu, że nie było tam wtedy tłumów, mógł więcej wywęszyć. A Envy wcale nie była od tego mądrzejsza.

Chad odmówił pracy pod przykrywką, chociaż Siły Specjalne od jakiegoś czasu próbowały o do tego namówić. Jak na razie dotarł jedynie do tego, że był ich ulubionym facetem do wyważania drzwi i uciszania ludzi. I to mu się podobało. Wolał skopać tyłek jakiemuś zbirowi, a nie skradać się gawędząc i przeglądając papiery by znaleźć na kogoś haka.

Z drugiej strony, ich przyjaciel, Jason, będzie zdecydowanie lepszym materiałem na chłopaka dla Envy. Chodziła do szkoły z Jasonem – i w tym właśnie tkwił problem. Jason był niej zakochany przez całe liceum, więc ciągle przebywał u nich w domu. W końcu Envy tak się przyzwyczaiła, że traktowała go jak brata…a nie jak faceta.

Jason dołączył do straży parku Angeles zaraz po skończeniu szkoły i nadal tam pracował, a Envy nadal lubiła z nim spędzać czas. Częściej też widywała się ze swoją najlepszą przyjaciółką, Tabathą, od kiedy ta dołączyła do oddziału Jasona.

Chad wstał z sofy i stanął obok drzwi do sypialni Envy. Dzielili mieszkanie od czterech lat, kiedy to ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym, i świetnie się dogadywali. On był gliną, a ona barmanką bez stałego etatu w kilku klubach w mieście.

Jedynym powodem, dla którego nie mówił jej nic o tym, by wreszcie znalazła sobie jakąś „prawdziwą” pracę było to, że przez większość nocy zarabiała więcej niż on. Na szczęście – kiedy nadchodził dzień opłacania czynszu, robiła to ona. On zajmował się całą resztą.

„Który klub?” zapytał przez drzwi.

„Ten nowy – Księżycowy Taniec.” Envy związała część swoich truskawkowo blond włosów w wysoki kucyk. Resztę zostawiła rozpuszczone. „Równie dobrze mogę złożyć podanie o pracę jako barmanka jak już tam będziemy.”

Chad zmarszczył brwi. „To ten prawie na końcu miasta, tak?” Poszedł do swojego pokoju nie czekając na jej odpowiedź. Ostatnio ta część miasta zrobiła się trochę niebezpieczna. Zaginięcia były najpoważniejszym niebezpieczeństwem. Znaleziono też kilka ciał w niedużej odległości od klubu.

Jak dotąd nie potrafili nic połączyć bezpośrednio z klubem – oprócz faktu, że wybrane ofiary były bywalcami klubów. Jedynie ramy czasowe były dla Chada i wielu innych podejrzane. Były pytania co do tego, czy nie mają do czynienia z seryjnym mordercą czekającym przy tym barze, czy nie. Kilka ostatnich ofiar było widzianych w Księżycowym Tańcu. Jako oficer policji, nie mógł pominąć przypuszczenia, że jest między nimi jakiś związek.

Jego odznaka i pistolet były już w samochodzie, Chad złapał mały paralizator i wsunął do tylnej kieszenie spodni. Tyle tam się dzieje złego, więc chciał, aby Envy wzięła go na wszelki wypadek – jakby coś się stało podczas pobytu w klubie.

Wyszedł z pokoju i spojrzał w dół korytarza. Zatrzymał się w pół kroku widząc siostrę. Miała na sobie czarną, skórzaną spódniczkę z koronką prześwitującą dołem na wysokości połowy uda oraz krótką, koronkową bluzeczkę. Paski skóry były przyszyte tylko tam, gdzie musiały być…wystarczająco, by ukryć piersi i pokazać jej płaski brzuch i pępek.

Miała też ubrane wysokie buty z czarnej skóry sięgające jej ponad kolana. Wokół kostek miały zawieszony cienki łańcuszek. Na szyi zawiesiła naszyjnik z pięknym ametystowym kryształem, który matka dała jej lata temu. Większość włosów spięła w kucyk – reszta opadała jej na ramie.

Nałożyła makijaż – trochę czarnego eyelinera i czarnego cienia do powiek, ciemny odcień szminki. Wyglądała jak domina.

:Cholera! Wyruszamy na łowy?” Chad podniósł brew spoglądając na nią. Pomyślał, że może lepiej odwołać wyjście i zmusić ją do powrotu do swojego pokoju ze względów bezpieczeństwa.

„No cóż, zdecydowałam” Envy podniosła delikatną brew. „Po tym, jak zajmę się Trevorem, mam zamiar się zabawić! Od dzisiaj nie będę się umawiać tylko z jednym facetem. Nie chcę chłopaka… Chcę WIELU chłopaków! W ten sposób, kiedy jeden zachowa się jak palant, to nic nie będzie znaczyło. Bo będę miała jeszcze innych, którzy chętnie skopią mu tyłek.”

„Tak, pamiętam jak dobrze ci to wyszło kiedy byłaś w liceum.” Chad potrząsnął głową, wiedząc, że jego siostra jest dużo bardziej niewinna niż to pokazuje. „Weźmy mój wóz na wypadek gdyby dzwonili z komisariatu”.

„Tylko jeśli będę się mogła pobawić niebieskimi światłami”. Uśmiechnęła się Envy wiedząc, że jej pozwoli.

Chad westchnął i poszedł w kierunku auta. „Przysięgam, jesteś gorsza niż dziecko w sklepie z zabawkami, które ściska każdą piszczącą zabawkę i doprowadza wszystkich do szału.”

„Co?” zaśmiała się. „Lubię niebieskie światła. Ludzie usuwają się z drogi kiedy je włączam.”

„Jak wtedy, gdy skończyła się nam kawa?” zapytał. „Wiesz, że to marnotrawienie pieniędzy podatników, prawda?”

„Jak się nie zamkniesz, to ja będę prowadzić. A wtedy włączę jeszcze czerwone światła i syrenę” ostrzegła puszczając mu oczko.

Chad od razu się zamknął. Ostatnim razem gdy to zrobiła była spóźniona do pracy, a on był zbyt chory by prowadzić, więc spał na siedzeniu pasażera. Szef nadal się o to na niego złościł.

* * *

Envy wyłączyła niebieskie światła blok przed nocnym klubem i spojrzała na plamy światła tańczące na zachmurzonym niebie. Patrzyła, aż dwupiętrowy budynek ukazał się jej oczom.

Tak dużo ostatnio pracowała, że nie miała nawet czasu na to, by sprawdzić Księżycowy Taniec. Niektórzy z jej klientów opowiadali o nim. Z zewnątrz nie wyglądał na coś specjalnego. Był to po prostu ceglany magazyn z niewielką ilością okien i wielkim, fioletowym neonem wysoko na frontowej ścianie.

Ludzie stali w kolejce sięgającej do połowy olbrzymiego parkingu. Byli ubrani w swoje najlepsze, klubowe stroje i rozmawiali podekscytowani. To, że po dziesiątej nadal była kolejka oznaczało, że praca tu była z pewnością lukratywna.

„Tak, na pewno złożę tu swoje CV” uśmiechnęła się na samą myśl.

„Przynajmniej kolejka prawie się skończyła” – powiedział sarkastycznie Chad. Nie chciał czekać, aż Trevor dostanie za swoje od jego siostry, nabuzowanej adrenaliną.

Zaparkował daleko, w najciemniejszym kącie parkingu, zaraz obok auta Trevora. Zanim Envy otworzyła drzwi, złapał ją za rękę. „Zaczekaj” – włożył jej do ręki mały paralizator, nic nie mówiąc. Otworzył drzwi i wysiadł.

Envy zacisnęła palce na urządzeniu z uśmiechem. Brat nauczył ją samoobrony na tyle, że dałaby radę większości gliniarzy z którymi pracował bez większego wysiłku. Ale Chad zawsze mówił „Po co walczyć kiedy możesz po prostu nacisnąć guzik?”

Wsunęła paralizator i swój dowód osobisty do kieszonki swojej skórzanej spódnicy. Chętnie wykorzystałaby go na Trevorze. Nacisnęłaby guzik windy prowadzącej do piekła, gdyby tylko w niej był. Nikt nie zdradza Envy Sexton i wychodzi z tego cało.

Podeszli razem do kolejki. Envy była bardzo zadowolona kiedy kolejka ruszyła szybko i po kilku minutach mogli już wejść do środka.

Bramkarz był ubrany w ładne spodnie od Armaniego i pasującą marynarkę. Koszula pod spodem była dopasowana i uwydatniała jego kształtną klatkę piersiową. Brązowe włosy opadały falami po obu stronach głowy. Na twarzy widoczny był lekki, kilkudniowy zarost, a jego oczy przeszywające, ciemne oczy prawie świeciły w neonowym świetle.

Chad zapłacił. Pokazali bramkarzowi swoje dowody, a ten przybił im pieczątki i odczepił czerwoną linę pozwalając im wejść do środka. Przeszli przez główne drzwi w kierunku innych drwi, które się przed nimi otworzyły. Oboje zatrzymali się i spojrzeli na główną salę. To było prawie jak wejście do innego wymiaru.

Sądząc po tym, jak zapakowany był parking, można by pomyśleć, że wewnątrz nie będzie gdzie szpilki wetknąć. Ale tak nie było. Envy otworzyła usta przechodząc przez salę do ogromnej dziury wyciętej w podłodze na środku pomieszczenia.

Podeszła bliżej do poręczy i spojrzała na parkiet na dole. Po obu stronach było przejście przez główny poziom i łączyło się z barem, ciągnącym się przez całą długość pomieszczenia. Sam bar wyglądał jak wykonany z piaskowanego szkła. Przez całość przechodziło delikatne, neonowe światło.

Po prawej i lewej stronie znajdowały się schody, które spotykały się w połowie, zanim zeszły na parkiet na dole. Sam parkiet promieniał lekkim światłem, wystarczającym, by ich stopy otulało coś w rodzaju czarnej poświaty. Wszystko to było dodatkiem do pandemonium tworzonym przez powieszony nad głowami stroboskop. Kolorowe światło padało wszędzie, tylko nie bezpośrednio na tancerzy.

Przez to ustawienie można było jedynie widzieć nogi tancerzy od kolan w dół – reszta ciała była ukryta w cieniu.

Envy przechyliła się przez barierkę, by zobaczyć czy na dolnym poziomie też są jakieś bary. Był tam jedynie parkiet. Przypominało jej to w pewien sposób wilczy dół. Jak tylko zejdziesz po tych schodach, jesteś zdany na łask ciemności, która otulała prywatność tancerzy.

„To trzy piętra?” zapytała, patrząc na solidny sufit nad nimi. Wliczając w to piwnicę, byliby na trzecim piętrze. Zastanawiała się, czy to też część klubu.

Krzyki i gwizdy sprawiły, że spojrzała ponownie na parkiet. Patrzyła z niedowierzaniem jak lodowato niebieski reflektor oświetla klatkę w samym środku dołu. Od razu nie mogła odwrócić wzroku od mężczyzny za kratami.

Spojrzenie Chada również zatrzymało się na klatce. Wyglądała jak mała, więzienna cela. W środku był mężczyzna i kobieta, krążący wokół siebie. Nawet z tej odległości mógł wyczuć gorąco w ich ruchach. Jego pięści zbielały, gdy zacisnął je na barierce. Facet w klatce popchnął swoją partnerkę na kraty, ale ta szybko przemknęła mu pod ramieniem, gdy ten próbował ją przycisnąć do krat.

Odwrócił się szybko, złapał ją za rękę i przesunął z powrotem przed siebie. Wziął jej ręce i zmusił, by złapała pręty. Ocierał się o jej prawie nagie ciało aż jej głowa opadła do tyłu na jego klatkę piersiową. Wyglądało na to, że jej się to podoba.

Było to bardzo animalistyczne w swojej naturze, prawie jak jakiś prymitywny taniec godowy. Chad i Envy nie mogli oderwać od niego wzroku, ale każde z innego powodu.

Chad obserwował ich jeszcze w milczeniu przez kilka minut. Para rozdzieliła się na chwilę tylko po to, by mężczyzna złapał kobietę w inną pułapkę. Gorączka ich ruchów sprawiła, że jego jeansy stały się trochę za ciasne – biodra mężczyzny posuwały się w górę i w dół po tyłku dziewczyny. Odwrócił wzrok, sfrustrowany. Chad zmusił się by popatrzeć na dekoracje na ścianach, które mógł dojrzeć ze swojej pozycji.

Były to głównie rozbłyskujące światła z czarnymi lampkami niedaleko obrazów przedstawiających smukłe postacie jaguarów – niektóre w trakcie walki, a niektóre w trakcie samotnego polowania. Dzięki światłu wydawało się, że zwierzęta ożywają i obserwują wszystko.

Musiał przyznać, że temat był unikalny, ale działał. Jego oczy śledziły ruch światła po ścianie – zauważył rozwieszone łańcuchy pomiędzy obrazami. Niektóre miały obroże najeżone kolcami, a niektóre z czarnymi, skórzanymi biczami.

Spojrzał ponownie na klatkę i już miał iść poszukać Jasona, gdy zauważył Trevora na parkiecie w pobliżu jednego z reflektorów. Idiota tańczył pomiędzy dwiema dziewczynami i wyglądał jakby właśnie przeżywał najlepsze chwile w swoim życiu. Spojrzał na Envy i wiedział, że nie musi nic już mówić. Zauważył, że gapi się na całą trójkę.

Envy przechyliła głowę – patrzyła dokładnie na Trevora, jak gdyby w ogóle go nie znała. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego w ogóle zaczęła z nim chodzić.

Musiała przyznać, że był bardzo przyjemny dla oka. Cholernie przystojny – to byłoby najlepsze określenie. Wyglądał trochę jak kalifornijski surfer z tymi swoimi rozwianymi piaskowo blond włosami, złotą opalenizną i szaro-niebieskimi oczami. Można by go schrupać – i zawsze dobrze się z nim bawiła.

Ale gdyby zabrać mu ten wygląd nie miałby wiele do zaoferowania dziewczynie. Wszystko co zostało to dzieciak z bractwa urodzony ze srebrną łyżką w buzi. Kiedy był w pobliżu, był bardzo uważny – ale często potrafił zniknąć z radaru, czasami na kilka dni.

Jeszcze jedna dobra rzecz – był świetny w łóżku i dał jej kilka świetnych momentów w życiu.

Prawdę mówiąc, naprawdę myślała, że ją lubił… więcej niż lubił. Właśnie widać, jak dużo wiedziała o mężczyznach. Tak naprawdę była zmęczona byciem samotną… Ale z drugiej strony, to nie powód by zacząć się umawiać z chłopakiem.

Westchnęła tęsknie widząc jak obłapuje tyłek dziewczyny przyklejonej do niego. Zdała sobie sprawę, że wcale nie jest zazdrosna. Gdyby naprawdę była w nim zakochana, byłaby wściekła zamiast po prostu zraniona? Najbardziej bolało ją to, że kłamał mówiąc, że chce tylko ją.

Jason obserwował drzwi czekając na Envy na krześle przy barze. Wiedział, że przyjdzie i nie był zaskoczony, gdy pojawiła się tam z Chadem. Dał im trochę casu. Uśmiechnął się z satysfakcją, gdy zauważył napięcie w ramionach Envy. Wiedział, że zauważyła swojego chłopaka migdalącego się na parkiecie.

Starał się ukrywać swoją zazdrość przez kilka ostatnich miesięcy i nie chciał jej zranić, ale jeżeli to właśnie odciągnie ją od Trevora – będzie to tylko dla jej dobra.

Jason odwrócił się do Kat, ładnej barmanki z którą rozmawiał, i uśmiechnął się. „Mówiłem ci, że przyjdą” skinął głową w kierunku Envy i Chada.

Siedział tu już ponad godzinę, ale po tym, jak zobaczył Trevora zdradzającego Envy, nie miał ochoty na mieszanie się z tłumem. Trochę się nudził i zaczął gadać z Kat, by szybciej mu minął czas. Powiedział jej nawet o zdradzieckim chłopaku Envy.

„Więc to jest twój najlepszy kolega i jego siostra?” Kat obserwowała parę. Ale jej uwaga głównie koncentrowała się na gliniarzu. Gdyby Jason jej o tym nie powiedział, nigdy by nie zgadła. Był gorący jak piekło.

Miał pewnie metr osiemdziesiąt pięć, lekko opaloną skórę i brązowe włosy z blond refleksami. Były trochę dłuższe niż te zazwyczaj noszone przez policjantów i wyglądały jakby wiatr zwiał je na jedną stronę. Sprawiało to, że wyglądał trochę dziko. Zdała sobie sprawę, że porównuje go do Quinna. Mrugnęła, zdając sobie sprawę z tego, że znowu to zrobiła. Spojrzała z powrotem na Jasona wiedząc, że oboje muszą zgasić ten stary płomień, bo inaczej się poparzą.

„Nie wygląda jak gliniarz.” Powiedziała Kat, obserwując Chada i zastanawiając się czy z kimś się spotyka. Jason nic o tym nie wspominał.

„No nie” Jason prawie zrobił kwaśną minę widząc jak patrzy na Chada. Pokręcił głowa „Wrócę za kilka minut”.

Dokończył picie, ześlizgnął się ze stołka i podszedł do przyjaciół. Położył dłoń na ramieniu Envy. Zbliżył usta do jej ucha i wyszeptał „Zatańczymy?”

Envy uśmiechnęła się, nie odwracając się. „O, tak, z pewnością!” wykrzyknęła i szybko zeszła po najbliższych schodach zostawiając Jasona stojącego obok Chada z ręka nadal w miejscu, gdzie było przed chwilą jej ramię. Mrugnął, gdy usłyszał śmiech Chada.

„Cholera” westchnął Jason gdy patrzył jak schodzi w dół.

Chad poklepał go z litością po ramieniu i zaprowadził z powrotem do baru. Oparł się i powiedział „Nie przejmuj się tym, myślę, że Envy myśli dzisiaj tylko o jednym – o zemście.”

Spojrzał na dziewczynę za barem i przez moment zapomniał, że Jason tam nadal jest. Była olśniewająca – z brązową opalenizną i bardzo długimi, ciemnymi włosami kręcącymi się na ramionach i opadającymi falami w dół aż do bioder. Jej oczy były zupełnym przeciwieństwem – jasnoniebieskie, z gruba czarna obwódką wokół jasnego koloru.

Ale to jej pełne usta przyciągały jego wzrok. „Poproszę wodę sodową”

„Nie pijesz dzisiaj?” zapytał Jason, starając się nie patrzeć na przyjaciela kiedy oczy Chada dalej spoglądały na Kat, kiedy odpowiedział. Dlaczego wszystkie dziewczyny lubiły gliniarzy?

„Nie, mam przeczucie, że powinienem być dziś trzeźwy. Nie za bardzo lubię Trevora, więc dałem Envy paralizator, żeby się pobawiła” Chad odwrócił wzrok od dziewczyny na tyle długo, by uśmiechnąć się do Jasona. „I dziś prowadzę wóz policyjny.” Wiedział, że Jason przeczyta wszystko pomiędzy wierszami.

Jason odszedł od baru – nagle wybaczył przyjacielowi bycie magnesem na dziewczyny. „Cholera, nie mogę tego przegapić” Podszedł z powrotem do barierki, słysząc śmiech Chada.

„No, to dwoje ludzi których dziś uszczęśliwiłem.” Chad mrugnął do Kat, wiedząc, że słuchała, po czym zapłacił za napój. Lepiej pójdzie zobaczyć co zamierza Envy.

Kat skinęła głową kiedy Chad podał jest dwudziestkę i powiedział, by zatrzymała resztę zanim dołączył do Jasona. Ci dwoje mogli być niebezpieczni dla dziewczyńskich hormonów. Jason miał długie, piaskowo brązowe włosy, a twarz i ciało modela ze Słonecznego Patrolu.

Zauważyła, że większość dziewczyn, które go mijały starała się zwrócić jego uwagę, ale on raczej tego nie zauważał – wyglądał, jakby był zatopiony we własnych myślach… dopóki nie zaczął opowiadać jej o swoim najlepszym przyjacielu, Chadzie, i dziewczynie, o która oboje się tak troszczyli.

Brakowało jej tego – opieki kogoś innego niż jej bracia. Mrugnęła powoli zmuszając się do tego, by wyrzucić obraz Quinna ze swego umysłu i skoncentrować się na nadchodzących problemach.

Wzmianka o paralizatorze pomogła jej przestać myśleć o Quinnie. Kat zdecydowała się poinformować braci o nowej atrakcji, która zaraz miała się zacząć. Ostatnio mieli wystarczająco dużo problemów. Musieli sobie radzić z serią morderstw w okolicach klubu. Ostatnią rzeczą, którą potrzebowali to więcej złych opinii.

Chad przechylił się przez barierkę szukając Envy. Dzięki bogu tancerze nadal byli w oświetlonej klatce, więc łatwiej ją było namierzyć. Usłyszał cichy pomruk Jasona i poszedł za jego wzrokiem. Zauważył ją tańczącą w otoczeniu kilku chłopaków, niedaleko delikatnej poświaty klatki. Zmarszczył brwi i zmrużył oczy zastanawiając się co zamierza.

„Przynajmniej patrzy w kierunku Trevora. Tak przy okazji, dzięki za wiadomość.” Powiedział poważnym tonem. „Czekałem, aż coś takiego się stanie.”

Jason wzruszył ramionami. “Nie zrobiłem tego dla siebie. Tylko dla niej. Zasługuje na kogoś lepszego niż on”. Spróbował się uśmiechnąć gdy na nią patrzył. Wiedział, że będzie teraz wolna. Ale ci wszyscy faceci zabiegający o jej uwagę powodowali, że jego uśmiech miał ślady smutku.

Rozdział 2

Envy czuła gorąco otulające ja jak druga skóra kiedy schodziła po schodach. Próbowała zrelaksować swoje napięte mięśnie i weszła na parkiet. Podeszła kilka kroków w kierunku Trevora i poczuła się jakby była otoczona seksem. Palce delikatnie dotykały jej nagą skórę, a nieznane ciała ocierały się o jej ciało.

Parkiet był ciemniejszy niż w innych klubach, w których pracowała – podobała jej się ta prywatność. Nie był to typowy taniec w parach – raczej grupa gorących ciała mieszająca się cały czas. Poczuła zmianę w atmosferze, powoli podniosła ręce, pozwalając, by jej własne palce delikatnie dotykały nieznajomych w ciemności. Adrenalina, która w niej płynęła buzowała w rytm gorącej muzyki.

Nie ciągnęło jej do konfrontacji z Trevorem. Zamknęła na moment oczy i dała się ponieść muzyce, która można było jedynie opisać jako dźwięk żądzy.

Poczuła, że przelotne dotknięcia robią się coraz śmielsze. Envy tworzyła oczy i odkryła, że gapi się na kilka męskich klatek piersiowych. Niektóre prześwitywały przez niedopięte koszule, niektóre były pokryte ciasno materiałem – co było równie uwodzicielskie. Nie odważyła się popatrzeć w górę – bała się utrzymać kontakt wzrokowy.

Czuła się już trochę upojona i nie przeszkadzało jej, że poszli za nią w uwodzicielskim tańcu. Poczuła zimne żelazo klatki za plecami i powoli podniosła wzrok. Jej wzrok spotkał się ze wzrokiem faceta z klatki, kiedy ten zmusił dziewczynę tańczącą z nim by uklękła w podporządkowanej pozycji.

Całe pomieszczenie rozpłynęło się, kiedy tak na siebie patrzyli. Sposób, w jaki patrzył na Envy sprawiał, że to ona czuła się tą podporządkowaną. Miał lodowato niebieskie oczy z grubą, czarną obwódką wokół tęczówek. Nigdy nie widziała tak fascynujących i intensywnych oczu. Mogłaby patrzeć w nie godzinami i nie miałaby dość. Trochę ją to przerażało.

На страницу:
2 из 4