bannerbanner
Wyleczyć nie można ignorować. Co mówi ciało poprzez cukrzycę, onkologię i inne schorzenia
Wyleczyć nie można ignorować. Co mówi ciało poprzez cukrzycę, onkologię i inne schorzenia

Полная версия

Wyleczyć nie można ignorować. Co mówi ciało poprzez cukrzycę, onkologię i inne schorzenia

Настройки чтения
Размер шрифта
Высота строк
Поля
На страницу:
2 из 3

Nasze ciało i sytuacje zaczynają natychmiastowo reagować na te nasze «potem», na odkładanie impulsów i porywów, by coś zrobić.


Sygnały ciała w postaci bólu i chorób, a także sytuacje życiowe, wywołujące wewnątrz ból duszy, zaczynają pokazywać nam to, gdzie przyhamowaliśmy ze zmianą kadrów, gdzie zatrzymaliśmy siebie przed przepływem życia.


Kochajcie swoje problemy i choroby. Jakby to dziwnie nie brzmiało, sygnały te są nam potrzebne aby przeżyć, poszerzać się, wzrastać i poruszać się w przepływie naszego życia.


Każdy sygnał w postaci bólu mówi nam o zatrzymaniu w rozwoju, o zatrzymaniu w naszym myśleniu, o hamulcu, gdzie zafiksowaliśmy się na określonej prawdzie. I nie chcemy widzieć świata szerzej.


Nasz punkt widzenia i zafiksowanie się na swojej opinii – to tylko mała część prawdy, którą widzimy.


Na przykład ze swego punktu widzenia widzimy słonia nie w całości, a tylko tą część, na którą pozwala nasz punkt widzenia. Na przykład, patrzymy na mordkę słonia i widzimy trąbę, oczy, uszy, jakąś to część z przodu, ale nie widzimy przy tym słonia od tyłu i z boku. A ktoś patrzy na słonia z góry i tworzy się u niego inny obraz.


I zetknąwszy się z innym człowiekiem, będziemy spierać się czyja prawda jest prawdziwa, a w rezultacie wychodzi, że oboje nie mamy racji i mamy ją jednocześnie, ponieważ każdy widzi swoją część, ale nikt nie widzi obrazu w całości.


Popatrz na ten obraz z przedmiotem i zrozumiesz o czym mówię:



Każdy ból i bolesna sytuacja – to naturalny sygnał naszego ciała i naszego świata (w tym i mowa o dzieciach), to sygnał naszego kina, które obserwujemy. Zafiksowaliśmy się na jednym obrazie świata i nie chcemy obejrzeć innego. Nie chcemy iść w poszerzenie i poznawać siebie dalej.


Nie chcemy rozpatrywać i innych wersji, innych obrazów, innych kadrów, innych punktów widzenia. Po prostu zaczynamy przyhamowywać nasze kino, a potem dziwimy się, dlaczego nie widzimy naszych pragnień.


A my po prostu nie idziemy do drugiego kadru, bo zafiksowani jesteśmy na jednym. I uparcie trzymamy się tej prawdy.


Z powyższego, chcę wyciągnąć wniosek: Ty – jesteś tym twórcą i bogiem, który tworzy ten świat swoją obserwacją, i Twoja twórczość to tworzenie nowych kadrów życia.


I szybka zmiana obrazów czyni to życie żywym i szczęśliwym. Aby te obrazy szybko się zmieniały, jeden za drugim, musimy nauczyć się lekko przyjmować wszystkie swoje pragnienia i impulsy, i robić wszystko w «tu i teraz», nie odkładając niczego na potem.


I aby iść w nowe, a to podstawa twórczości, musimy nauczyć się lekko odpuszczać przeszłość, odpuszczać swoją prawdę, której usilnie się trzymamy.


I z zainteresowaniem, ciekawością obserwować to kino, nie wiedząc, w jaki sposób zobaczymy nową prawdę, nowe życiowe kadry, a po prostu rozluźniając się, pozwolić sobie to obserwować. Nie trzymać się tego, że ja wiem, jak to powinno być.


My nie wiemy, jak to będzie i jaki jest następny kadr, ale bardzo ciekawie jest zobaczyć z nowego punktu widzenia jeszcze jeden kawałek prawdy, dopuszczając, iż wszystkie prawdy współistnieją jednocześnie. I im bardziej pozwalamy sobie iść w nowe, tym bardziej interesujące swoje nowe kino będziemy tworzyć.


Ja i Ty zaczynamy już rozumieć, jak stworzony jest ten świat, że on jest odbiciem nas, naszego myślenia.


I, że ból (choroba) – to sygnał naszego zatrzymania, który trzeba ocenić i poznać, aby iść dalej.


Ból, który powstał w nas, oznacza, że jest bardzo dobrze. Inaczej byśmy nigdy nie dowiedzieli się, że zatrzymujemy się.


Aby coś się działo, zachodził ruch w naszym życiowym przepływie, musimy uświadomić, co nas zatrzymuje, aby z tym się rozprawić.


Musimy zrozumieć, czego się trzymamy i nie chcemy odpuścić z przeszłości, czyli nie odpuszczamy starego kadru w naszym «projektorze» i tym samym nie dajemy przełączyć się na nowy.


A także musimy sobie uświadomić, co nam przeszkadza działać pod wpływem impulsu i robić wszystko, co chcemy w «tu i teraz». Przecież nas trzyma nie tylko przeszłość, nas zatrzymuje jeszcze i przyszłość.


Boimy się nowych kadrów naszego życia, czyli boimy się nieznanego. Boimy się żyć i nam się wydaje, że zatrzymanie i śmierć jest bezpieczniejsze. Czyż to nie absurd, zgodzisz się? My po prostu boimy się żyć.


Dlatego też doświadczamy problemów ze zdrowiem i bólu duszy, pokazując sobie: «Au, obudź się». Dlaczego my zawsze wybieramy zatrzymanie, a nie życie?


Obejrzyj się, życie jest bezpieczne. Ono tylko odzwierciedla to, co myślimy. Niebezpieczne jest nie życie, niebezpieczne są nasze myśli, które nas niszczą.


Znajdź w sobie śmiałość, by tworzyć nowe, znajdź w sobie zainteresowanie, by poznawać to nowe. Jak tylko przenosimy nieznane w coś znanego, nasz strach rozprasza się.


Nie ma sensu walczyć ze strachami, lękami, w nie można tylko pójść. To jak prowadzący wskaźnik dla życia, gdzie kryje się nowe i niezidentyfikowane.


Trzeba tylko zastanowić się, dlaczego czegoś się boimy. Przychodzi odpowiedź: my tego nie wiemy. Tak więc co nam przeszkadza poznać to? Wszystko, co jest zrozumiałe nie jest dla nas straszne.


A może mimo wszystko pójść i zobaczyć ten nowy jutrzejszy dzień z nową twórczością? A droga poznania tego, czego nie wiemy jest właśnie naszą drogą rozwoju, naszą drogą życia?


I nie tylko lęki sygnalizują nam drogę, dokąd nam się chce pójść, ale także wstyd i ból.


Ciało daje nam sygnały, gdzie układ zawodzi i hamuje, wskazując nasze życiowe zatrzymania.


Podsumowanie:


– niczego nie odkładać na potem;


– zawsze iść w zmiany;


– nie trzymać się przeszłości i lekko ją odpuszczać;


– przestać przekładać odpowiedzialność za swoje życie na innych;


– trzymać uwagę na sobie, na swoim życiu, a nie na cudzym;


– robić wszystko w «tu i teraz»;


– szybko reagować na pragnienia i impulsy swojej duszy;


– przestać hamować siebie dowolnymi wymówkami, dlaczego czegoś nie robimy;


– pytać siebie: «A co mi przeszkadza działać i rozwiązywać właśnie te problemy?»;


– nauczyć się iść w lęki;


– przyjmować wszystkie prawdy jednocześnie;


– przestać się kłócić;


– przestać uparcie bronić swojej każdej prawdy;


– pokochać swoją chorobę i ból – to sygnał zatrzymania i to jest dobre;


– nie wymyślać i nie wiedzieć, co będzie dalej, tworząc płaczliwe prognozy na przyszłość;


– włączyć zainteresowanie do czegoś nowego;


– pragnąć zmienić się i robić coś dla siebie;


– nie trzymać się za przeszłość i doświadczenie, ono zawsze będzie nowe;


– znaleźć w sobie śmiałość tworzyć coś po nowemu.

Rozdział 3. Dlaczego w życiu jest tak dużo bólu i chorób?

Nasze szablonowe myślenie zbudowane jest najczęściej tak, aby zachowanie swoich przekonań i swojej prawdy było dla nas najważniejsze, aniżeli naszego zdrowia. I będziemy się trzymać tej prawdy do ostatniego i udowadniać ją wszystkim, nawet jeśli ona nie czyni nas szczęśliwymi.


Główne nasze przekonanie: «Nawet jeśli zrozumiem, że mylę się, to wszystko jedno będę się upierać przy swojej prawdzie i nie odpuszczę jej. A nuż wyjdę na głupka, przecież ja w nią tak wierzyłem».


A dla wielu z nas jest po prostu wstyd przyznać się wszystkim w swoich pomyłkach, a już tym bardziej samemu sobie. Nam jest bardzo trudno przyznawać się do swoich błędów, które tak w ogóle błędami nie są, a jedynie poznaniem doświadczenia.


***


Dlaczego jest nam tak trudno?


Dlatego musimy dokładnie rozeznać się w swoim myśleniu i jak działają połączenia neuronowe.


Pomówmy o tym, jak zbudowany jest nasz mózg, o naszych szablonach myślenia i przekonaniach.


I tak, nasz mózg cały czas chytrze splata połączenia neuronowe i nasze myśli w węzły przekonań. W niejakie «solitony» impulsów nerwowych, dosłownie silne konstrukcje, przez które płynie elektryczność. I aby te połączenia neuronowe żyły, powinny one siebie podkarmiać energią. System powinien być mocny i zamknięty, aby nie można go było zniszczyć. I on będzie wymagał naszej uwagi, abyśmy podkarmiali go swoją energią.


Soliton (system połączeń neuronowych) – to jakieś nasze przekonanie, wiara w coś, jakiś szablon i obraz, za którym podążamy.


Wyobraź sobie, jak elektryczność nieprzerwanie płynie po okręgu tej łączności. Połączenia neuronowe stają się silniejsze i coraz silniejsze, kiedy przekonujemy się co do trwałości tej myśli.


Nasza myśl zbiera dosłownie przestrzeń fizyczną wokoło, my to widzimy i wierzymy w to.


Soliton nie może pozwolić siebie zniszczyć i cały czas podrzuca myśl, odbijającą się w naszej rzeczywistości, abyśmy w nią wierzyli. I każda próba, by w nią wierzyć wzmacnia to połączenie, czyniąc je jeszcze silniejszym, niezniszczalnym. Nasza uwaga i wiara w to przekonanie czyni soliton żywotnym, jak nigdy wcześniej.


Jeśli nasze przekonanie zaczyna słabnąć, przestajemy dawać sygnał, energię dla życia temu przekonaniu, zaczyna się opór tego odcinka – on chroni siebie przed zniszczeniem. I zaczyna podrzucać myśli, abyśmy znowu i znowu zwracali uwagę na to, przekonując się w swojej stałej, trwałej opinii, bardziej to połączenie wzmocnili. W realiach życiowych zaczynają się dokładnie takie same opory, zaczynamy sobie podrzucać zdarzenia, aby przekonać siebie do dalszego wierzenia w to.


Nasz mózg rośnie z niebywałą prędkością – 400 mld odnóg na sekundę. Każda odnoga – to myśl i każda odnoga daje energię, projektując falę elektromagnetyczną i dosłownie poprzez fotony (cząsteczki światła) magazynuje obrazy wokół nas. Inaczej mówiąc buduje świat. Wszystko, co obserwujemy wokół siebie, cały ten świat – to projekcja naszego mózgu.


Myśl projektuje w naszym mózgu jakieś uczucie. Ono składa się w obraz. Mózg podejmuje decyzję, opierając się na tym uczuciu i rzeczywistość zewnętrzna tą decyzję potwierdza.


Za każdym razem solitony, mocne połączenia neuronowe stworzonego w tym celu przekonania, aby żyć, podkarmiają nas myślami i obrazami. My zwracamy uwagę na te obrazy i potwierdzamy je w rzeczywistości, dając tym samym energię do przedłużenia życia temu solitonowi.


Jeśli spotykamy się z nową informacją, różniącą się od naszego przekonania, powstaje nierealny wewnętrzny opór, zaczynamy kipieć ze złości. Skacze u nas adrenalina, puls i ciśnienie krwi. To stałe połączenie neuronowe zaczyna po prostu z nami wojnę z dużym wyrzutem energii w swojej obronie, abyśmy w żadnym wypadku nie zniszczyli tego swego przekonania.


Z pewnością i teraz pojawił się u Ciebie okropny sprzeciw wobec nowej informacji. Przecież nasze przekonania są takie: «Mózg? Buduje? Świat wokół nas? Nie może być».


W danej chwili oddziały tych odcinków mózgu, które są przekonane w czymś odwrotnym, zaczynają atak i budują świat w taki sposób, aby przekonać nas o tym, by nie niszczyć tego przekonania i byśmy mogli potwierdzić swoją starą prawdę. Dlatego u nas zawsze jest ogromny opór wobec nowego, wobec zmian.


Będziemy trzymać się swojej prawdy do końca, nawet rozumiejąc, że jest ona już całkiem nie logiczna i nie zadowala, i że ta prawda nie podoba się, ale trzeba być przekonanym co do niej. Jednak pamiętaj, że to mózg, to nasze szablony myślenia, te idee, które utworzyły silne połączenia neuronowe, buntują się.


Dla ich zniszczenia przyjdzie złamać siebie, a to nie jest najwygodniejsza pozycja, często nie działająca, ponieważ przyjdzie przeżyć bardzo dużo stresu, któremu będzie trudno sprzeciwić się.


W ostateczności walka z samym sobą, która rodzi zawsze nieskończoną walkę, może zakończyć się niczym.


Ale jest wyjście: możemy miękko przestrajać swoje szablony myślenia i przekonania na nowe połączenia. Zawsze pamiętaj, że jakie by nie było przekonanie w naszej głowie, ono projektuje obraz świata, aby potwierdzić to przekonanie. I im więcej przekonujemy się w tej prawdzie, tym mocniejsze to połączenie się staje.


I aby miękko przestroić nasze przekonania, nie powinniśmy się sprzeciwiać, próbować pozbyć się, odciąć tą prawdę, zamienić ją na inną, zacząć ją negować. To rzeczywiście bezużyteczne zajęcie. A przyjąć to przekonanie, spojrzeć na nie w inny sposób, zobaczyć użyteczność tej informacji z innej perspektywy i po nowemu zastosować ją dla korzyści swojej i świata – to już rzeczywiście jest inny poziom.


Na tej zasadzie założone są wszystkie moje kursy, związane z finansami, pracą, zdrowiem, spełnianiem pragnień, rozwiązaniem dowolnych problemów, ponieważ to wszystko, co widzimy wokół – to projekcja naszego myślenia. Ta projekcja rzeczywistości potwierdza rację naszych przekonań, abyśmy wzmacniali nasz mózg i żeby on żył.


Każda prawda – potwierdza się sama. Na pewno wiele razy to słyszałeś: w co wierzysz, to i dostajesz.


Widzimy świat w określony sposób, reagujemy na niego, przekonując się w tej prawdzie, którą zobaczyliśmy, a dla solitonu jest to przecież potrzebne – podkarmić siebie energią dla żywotności, dla życia. Ale to, co widzimy – to tylko mała część. Prawda rzeczywiście jest inna.


Stąd i powstaje choroba. Ciało nie może po prostu przemilczeć i nie odreagować na takie samooszukiwanie. Ono będzie krzyczało do nas przez ból. Samooszukiwanie jest w tym, że patrząc na to przekonanie widzimy, tylko ze swego punktu widzenia, tylko część prawdy.


Przytoczę przykład przekonania, aby było zrozumiałe o czym mowa.


Na przykład uważamy, że skąpstwo – to jest coś złego i próbujemy walczyć z nim, negując je. Nam się nie podoba to w innych ludziach, osądzamy ich, nam także nie podoba się to w sobie.


Nawet jeśli teraz powiesz, że Ty w ogóle nie jesteś skąpym człowiekiem, to ja powiem, że sam siebie oszukujesz. Niejednokrotnie obserwowałeś w sobie to uczucie, ale starałeś się je zagłuszyć. My nawet winimy siebie za wszystkie te uczucia i przekonania, które uważamy za negatywne, a za winą zawsze będzie stało samokaranie.


W przypadku, kiedy negujemy w sobie uczucie, które jednak jest, będziemy odczuwać ból i mieć jeszcze poczucie winy za to, wtedy znowu odczuwamy ból. Ból będzie duchowa i fizyczna. Jeden bez drugiego nie istnieje.


Pytanie: dlaczego odczuwamy sygnał w postaci bólu? Przecież to dobrze: negować takie złe uczucie – to chciwość. Mnie przecież nauczono, że to jest źle.


I proszę pomyśl tylko nad tym. To nasze uczucie, ono jest, my je odczuwamy, doświadczamy, ono – to część nas. Jeśli negujemy coś, swoje uczucia, to negujemy sami siebie. Oczywiście bez bólu się tutaj nie obędzie. Próbujemy wyciąć swój kawałek siebie. A to tak boli.


Każdy ból i poczucie winy, jako jedna z różnorodności bólu – zawsze nam pokazuje to miejsce, które próbujemy odciąć od siebie, zapominając znaleźć dla tej części siebie, dla nowego uczucia, które jest częścią nas, nowe zastosowanie.


Zostaw w spokoju uczucie chciwości, przyjmij, że ono jest. A skoro ono jest, to po coś jest nam potrzebne. Popatrz na nie inaczej, obejrzyj to uczucie. Uwaga powinna być na samym uczuciu, a nie na sposobie jego zastosowania. I jeśli je poznasz, wtedy będziesz mógł stosować je z talentem, z korzyścią dla siebie i świata.


Nie mogę Tobie opisać go, uczucia nie poddają się słowom.


Ale mogę opisać nowe użycie. Na przykład, być chciwym na wiedzę, miłość, radość, życie, twórczość i przejawienie się, pragnąć to, co przyniesie dobro. Można nawet być chciwym na swoje zdrowie i nie oddać swojej wątroby, ponieważ jest ona potrzebna dla samego siebie.


I nawet, gdy nie chcemy czegoś dawać innym, to także dobrze. Na pewno nasza pomoc może tylko pogorszyć sytuację dla człowieka, on musi przejść swoje doświadczenie, on przecież w swojej rzeczywistości nie tak po prostu tworzy sobie długi.


Lub proszą nas o pożyczkę, ale my sami potrzebujemy pieniędzy. Człowiek, nie otrzymawszy od nas pieniędzy, zaczyna coś robić i w jakiś sposób przejawiać się, pracować, tworzyć, wymyślać sposoby. I nie będzie żyć z zabijającym uczuciem długu wobec nas.


Nasze uczucia, które mamy, nie są straszne, straszne jest to, że my negujemy je i mnóstwo wariantów zastosowania tych uczuć, i nie dajemy sobie rozwijać się, kiedy się nad tym nie zastanawiamy. Kiedy zaczynamy coś w sobie tłumić, to po prostu zatrzymujemy siebie przed przepływem życia i mnóstwem rzeczy, które moglibyśmy stworzyć w życiu.


Negujemy coś, nie dajemy temu zastosowania, uważamy za złe, przekonujemy o tym siebie. I to będzie odzwierciedlać się w rzeczywistości, będą przychodzić ludzie, zdarzenia do naszego życia, które będą wszystko to projektować, będziemy zderzać się i z chciwymi ludźmi również.


I główna przyczyna onkologii jak raz związana jest z tym, że ciemne, nieprzyjemne, negowane, złe, jak komórki rakowe zaczynają gromadzić się w nas, wymagając uwagi. Głównie dzieje się to u zbyt dobrych i poprawnych ludzi, którzy żyją z pozycji pozytywnej psychologii, którzy zauważają tylko dobro i negują wszystko, co złe, nie przyjmując siebie w całości.


Sygnały te dostawaliśmy w życiu wielokrotnie, lecz my jesteśmy tacy pozytywni, wszystko dzielimy na dobre i złe.


Dobre – «zapraszamy», a złe, choć i zauważyliśmy, od razu odrzucamy. Mówimy sobie: nie można, to nie dobrze, jeszcze i osądzamy innych za ich przejawy. Wszystkie toksyczne myśli odganiamy od siebie, tłumimy i to gromadzi się wewnątrz nas. A ciału nic innego nie pozostaje, jak pokazać nam to, nawet przez takie straszne choroby. To nasz własny krzyk o pomoc, dostukać się do siebie przez ciało.


I jeśli przychodzą do nas w życiu choroby i ludzie, którzy się nam nie podobają, najpewniej ich działania są tylko z miłości.


To dzieje się nie dlatego, że świat jest niesprawiedliwy. Dokładnie nie dlatego. Świat jak raz jest harmonijny i sprawiedliwy i uczy nas: «Ej, popatrz w lustro, przyszedłem do Ciebie by pokazać «Ciebie», to, czego Ty tak nie lubisz. Musisz to polubić. Przyszedłem pomóc Tobie nauczyć się miłości.


Przyszedłem pomóc Tobie poznać siebie, to, czego Ty nie widzisz w sobie lub negujesz. Pomogę Tobie zobaczyć to przeze mnie. I Ty staniesz się bardziej harmonijny i pełny, jeśli przyjmiesz te dary i zasoby».


Pomóż sobie rozpatrując wszystko, co negujemy (wypieramy), w nowej perspektywie, zamieniając w talent, zachowując swój balans i pełnię.


Podsumowanie:


– nasz świat tworzy się za pomocą naszych uczuć i decyzji, dzięki myślom, wywołującym je;


– nasz ból i choroby – to sygnał odrzucania siebie i swoich uczuć;


– widzimy tylko to, w co wierzymy;


– cała prawda potwierdza się sama;


– wszystko, co istnieje – to część nas;


– każdy ból, w tym i wina, wskazuje to miejsce, które próbujemy odciąć od siebie, nie znajdując dla tego uczucia nowego zastosowania;


– przejrzyj swoje uczucia i wszystko, co negujesz: co to jest?;


– znajdź zastosowanie temu, co ci się nie podoba, znajdź w tym talent i korzyść;


– wszyscy ludzie przychodzą do nas, aby nauczyć nas harmonii i miłości;


– wszyscy ludzie i zdarzenia przychodzą do nas, abyśmy zobaczyli w sobie to, czego nie widzimy i odrzucamy;


– jeśli coś istnieje, znaczy jest po coś potrzebne.

Rozdział 4. Wtórne korzyści

Pomimo bólu z powodu negowania części siebie i swoich uczuć, mamy jeszcze wiele wtórnych wygód, kiedy chorujemy. Na przykład, bardzo wygodnie jest zachorować z powodu zmęczenia lub z powodu niechcenia dokądś to iść lub robić coś. I dlatego siłą, z konieczności kładziemy siebie do łóżka i dajemy sobie w taki sposób odpoczynek.


My nie możemy odnosić się do siebie dobrze, w dobry sposób, na przykład wziąć wolne, by odpocząć. Boimy się lub wstydzimy się odmówić komuś i aby nie iść w uczucie wstydu lub strachu, zaczynamy chorować. Mamy bardzo logiczną wymówkę, dlaczego nie idziemy dokądś i czegoś nie robimy, wyrzucając sobie brak odpowiedzialności za swoje niedziałanie.


Tak, my nie chcemy brać odpowiedzialności za swoje życie. Musimy obwinić kogoś lub sytuacje za nasze niespełnione oczekiwania, za nasze niezdecydowanie, za naszą ofiarność i poświęcenie.


Onkologia i cukrzyca także mają wygody wtórne, jak i przeziębienie oraz wszystkie inne choroby. Wszystkie niedomagania, schorzenia powstają z powodu uraz i obwiniania innych za to, że my nie chcemy sami wziąć odpowiedzialności za siebie.


I to będzie trwać, dopóki nie zwrócimy na siebie uwagi, to wszystko będzie nami wstrząsać przez ciało lub bolesne sytuacje zewnętrzne.


Nie chcemy analizować doświadczenia, które przechodzimy, uważając je za błąd: «oj, pomyliłem się», nawet nie patrząc na to, jak wzbogaciliśmy się przez ten wybór i ile otrzymaliśmy z tego doświadczenia. I tutaj onkologia i cukrzyca sygnalizują, że my winimy siebie za błędy. W wielu sygnałach ciała leży ta przyczyna. I te choroby nie są wyjątkiem.


Kiedy pomijamy to doświadczenie, nawet nie analizując go i nie uświadamiając, ono zapuka do nas raz jeszcze. Będziemy je tworzyć do tej pory, dopóki «znowu te same grabie» nas nie uderzą po głowie tak mocno, że ból będzie na tyle nie do zniesienia, że będzie trudno go nie zauważyć.


Plus jeszcze jedna przyczyna: znajdujemy się stale w napięciu i przychodzi nam wybierać pomiędzy pragnieniem, impulsem i tym, co «trzeba» robić.


Pomiędzy «chcę» i «trzeba».


«Ja tego dokładnie nie chcę, ale trzeba, takie są zasady, obiecałem, jestem odpowiedzialny. Mam zobowiązania. A ot to, to co ja „chcę“ – nie można mi, to niestosownie, nie według zasad, a co pomyślą ludzie…»


W obu przypadkach idziemy na przekór sobie i podcinamy sobie własne gardło, stawiając siebie na ostatnim miejscu.


I przejawienie w życiu jakichś to sytuacji konfliktowych mówi o tym, że mamy w sobie konflikt wewnętrzny między swoimi pragnieniami i zobowiązaniami.


A ponieważ nasze myślenie tworzy to kino życiowe, to my sobie to pokazujemy.


My albo walczymy z okolicznościami lub przestajemy na to zwracać uwagę, opędzając się i mówiąc sobie: «No dobrze, mnie to w ogóle nie dotyczy».


Ale, to doświadczenie, które chcieliśmy sobie pokazać, będzie nas prześladować znowu i znowu. Dopóki nie uświadomimy go sobie.


Kiedy odrzuciliśmy od siebie to doświadczenie i stłumiliśmy w sobie to uczucie, nie chcemy uznać tego i rozwiązywać problemów, to to uczucie wszystko jedno będzie przejawiać się na zewnątrz już w postaci sygnału ciała. U nas lub u naszych bliskich.


To jest wszystko, od czego próbujemy się odciąć, zaczyna już przejawiać się bólami i chorobami ciała.


Tak że nam się nie uda tego stłamsić. Będzie wychodziło na zewnątrz, abyśmy zauważyli i stawili temu czoła.


Jakby wam to przekazać w bardziej delikatny sposób?


Ciało sygnalizuje nam o zatrzymaniu. O ślepej uliczce, na którą weszliśmy, ono rozmawia z nami w najbardziej bezpośredni sposób i dokładnie pokazuje, dokąd nam trzeba iść, jakie przeszkody są u nas, by dojść do naszych nieskończonych pragnień.


Ale… my nie chcemy brać odpowiedzialności za swoje życie, usprawiedliwiając siebie tym, że nic od nas nie zależy, my nawet nie chcemy słuchać i widzieć siebie.


Dlatego idziemy do lekarzy i odcinamy język swojemu ciału. Tłumimy sygnały za pomocą lekarstw. I robimy z naszego ciała coś, co nie ma wrażliwości. Aby nie widzieć, jak dosłownie krzyczymy do siebie o tym, że pora już zwrócić na siebie uwagę.


Chorób w naszych czasach nie leczą, a zagłuszają. Choroba – to jest coś dobrego, to najzdrowszy i zrozumiały sposób słyszenia siebie, to zdrowa funkcja organizmu, powołana do rozmowy z nami i dawania sygnałów o zabijających nas myślach.


Przytoczę przykład z praktyki. Niedawno pracowałam z jedną kobietą, której syn ma porażenie mózgowe, naruszona jest u niego mowa i jest on ograniczony ruchowo. Kiedy syn się urodził, zaczęły się problemy z mężem, oni w rezultacie się rozwiedli. Jej były mąż już wiele lat ożeniony jest z drugą kobietą, ale co tydzień spędza czas z synem, pomaga finansowo. Jego żona cierpliwie znosi to przez długie lata.


Analizując wygody, zobaczyliśmy, ot co: mama tego syna nie kocha, możliwe, że nawet nienawidzi byłego męża i jego żony, i to jest oczywiste. Całe życie żyje obrażona na nich i na los. I choroba syna – to sposób manipulacji byłym mężem, aby trzymać go obok siebie i mścić się na jego żonie, która cierpi z powodu jego odwiedzin w innej rodzinie, i że część pieniędzy idzie na drugą rodzinę.

На страницу:
2 из 3